Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

10 sposobów na jesienną chandrę. Rzecz o tym jak nie spaprać sobie złego humoru. Pojawi się też prokrastynacja.

Za nami pierwszy tydzień prawdziwie beznadziejnej jesieni. Ciemno, zimno, mokro i do domu daleko. Tak okropnych dni nie możesz zbrukać dobrym humorem! Tylko 10 kroków dzieli Cię od zakopania się w zapłakanej pościeli. Co musisz zrobić, żeby jesienna chandra Cię nie ominęła? Tylko smutna muzyka Trzeba mieć specjalną skrzynię Czesława Mozila, Z nim będziesz szczęśliwsza Starego Dobrego Małżeństwa albo The Scientist Coldplay to max. Nie wolno Ci sięgać po takie  utwory! Zwłaszcza rano! W ogóle oglądaj tylko smutne filmy i czytaj smutne książki Jeśli sięgasz po cokolwiek, co mogłoby wywołać u Ciebie uśmiech, to jak gdybyś dał mi w pysk. Kocyk i gorąca czekolada to Twoi przyjaciele! Zbuduj sobie gniazdko, w którym będzie Ci dobrze. Tylko dobro, tylko ciepełko. Odetnij się od całej reszty! Ludzie są dołujący Połowa będzie próbowała Cię przekonać, że nie jest tak źle jak myślisz. Druga połowa, że ma gorzej od Ciebie. Nie potrzebujesz ani jednych, ani drugich - przynajmn

Tego już za wiele!

Wiadomości. Gówniane wiadomości wszędzie. Nienawiść i strach wylewające się z ekranów. Kiedy podobny temat wypływał po Zlocie w Gdańsku - obiecałem sobie, że nie będę się odzywał. Zawsze znajdzie się jeden czy dwóch osłów, którzy będą bić pianę. Trudno.  Ale potem ta fala przyszła jeszcze raz. I jeszcze raz. I znowu. ... Na pewno słyszeliście już o akcji "tęczowy piątek" (to dziś). Kampania informacyjna dotycząca LGBTQI, w której wzięło udział przeszło 200 szkół z całej Polski. W ramach tej akcji pojawiły się m. in. broszury dla nauczycieli, a także rodziców dzieci LGBTQI. Dokładny przebieg "tęczowego piątku" miał być określony przez chętnych do przeprowadzenia akcji nauczycieli. Ogólna atmosfera wzajemnego szacunku oraz poprawiania życia ludziom. Wpiszcie tę frazę w wyszukiwarce. "Tęczowy piątek". Apokalipsa, dramat i tragedia. Chłopcy będą chodzić w spódnicach, dziewczyny w spodniach (sic!), a lada dzień w szkołach będzie p

4. Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza

Do braterstwa nawołują nas wszyscy: Kościół, rodzice, społeczeństwo. Szczytna idea, której starożytni grecy niejako poświęcili jeden z rodzajów miłości - agape (nie mylić z apage!). Czy dzisiaj braterstwo jest cokolwiek warte? Na pewno nieraz widzieliście dzieciaka, który bardzo chciałby być częścią grupy, ale ta (np. zastęp) próbuje mu to uniemożliwić. Dokładnie to samo dzieje się w szkołach, na podwórkach. Zawsze jest jakiś rudy, któremu trzeba przypomnieć, że jest fałszywą mendą. Gruby, którego szczytem możliwości jest bycie bramkarzem. Albo kujon, któremu trzeba uprzykrzać życie. Tak dla zasady. Nie jest prawdą objawioną, że dzieci są okrutne. Większość z nich nie ma żadnych oporów przed poprawieniem sobie humoru czyimś kosztem. A któż jest łatwiejszym celem niż niepasujący do nich dzieciak? Żeby nie było wątpliwości - nastolatkowie wcale nie są lepsi, wręcz przeciwnie. W odróżnieniu od młodszych dzieci potrafią nabijać się z kogoś i poniżać go całkowicie świadomie i z p

Coś sobie zrobię!

Macie czasami tak, że coś, co pozornie jest pierdołą, doprowadza Was do szału? Dla mnie jedną z takich rzeczy są dziwne maniery podczas mówienia. Kiedyś w tramwaju słyszałem rozmowę dwóch dziewczyn, które każde (KAŻDE!) zdanie wypowiadały z intonacją wznoszącą. "Wczoraj starzy dali mi szlaban". Z intonacją dokładnie taką, jak podczas zadawania pytania. Na gwizdek oboźnego! Po trzydziestu sekundach miałem ochotę wysiąść przez okno bez kłopotania maszynisty zatrzymywaniem pojazdu. Tych kilka chromolonych minut podróży zwarzyło mi cały dzień. Ale wrócę spraw aktualnych, czyli dlaczego przez cały piątkowy wieczór w uszach dźwięczała mi Furia Dwóch Sław. Od kilku miesięcy jestem na diecie slow carb Tima Ferrissa . Nie będę Was przynudzał szczegółami, grunt że działa i jest o tyle łatwa do przestrzegania, że w jej założeniach jest słabość odchudzającego się. Dopuszcza obżarstwo raz w tygodniu. Można jeść i pić na co tylko przyjdzie ochota (poza śniadaniem! Śniadanie rzecz

Historia jednego Przyrzeczenia
Vol. 3

Najlepsze i najbardziej uniwersalne zostawiłem na koniec! W pierwszej próbie realizowanej przez kogokolwiek w ZHP, tj. próbie harcerza, zawarte jest wymaganie: "Znam i rozumiem treść Przyrzeczenia Harcerskiego". Wydawałoby się, że jest ona tak krótka i tak banalna, że nie warto nad nią przesiadywać dłużej niż jest konieczne do wkucia jej na blachę. Historia jednego Przyrzeczenia Vol. 1 Historia jednego Przyrzeczenia Vol. 2 Taka myśl aż prosi się o buńczuczny okrzyk: Ha ha! Do stu tysięcy beczek kiszonej kapusty! Co to za horrendalna bzdura? Toż różnica pomiędzy znajomością a rozumieniem jest taka, jak pomiędzy masażem a łamaniem kołem! Posłuchajmy więc złowrogiego pirata o gołębim sercu (Maciek był wodniakiem) i weźmy pod lupę treść Przyrzeczenia Harcerskiego. Jednak wcześniej ośmielę się zgłosić dwie bardzo ważne uwagi. Primo: zanim harcerz złoży Przyrzeczenie, musi zrealizować próbę harcerza (nie NA harcerza, po prostu - harcerza; tak jak nie ma próby na złot

Historia jednego Przyrzeczenia
Vol. 2

Opowiedziałem Wam już, jak wyglądało moje Przyrzeczenie . Ze strony odbiorcy tego wydarzenia,to wszystko wydaje się takie oczywiste. To jedna z najważniejszych chwil każdego harcerza. O co musi zadbać drużynowy, który to wszystko organizuje? Historia jednego Przyrzeczenia Vol. 1 Historia jednego Przyrzeczenia Vol. 3 Psim obowiązkiem drużynowego jest to, aby ten moment był magiczny.  Dobrze, powiecie. Ale o co trzeba zadbać ? W naszym szczepie ZAWSZE składaliśmy Przyrzeczenie w nocy. Zawsze na uboczu, z dala od ludzi (chyba nic nie mogłoby zabić pieczołowicie budowanej atmosfery szybciej niż zabłąkany oraz, nie daj Boże, podchmielony autochton). To miejsce musi być klimatyczne, a jeśli nie ma takiej możliwości - trzeba mu nadać odpowiednią atmosferę, choćby trzeba było wyjść ze skóry! Obecne może być tylko grono "krzyżowców" - harcerzy, którzy już złożyli Przyrzeczenie. Przytłaczająca większość to ludzie z drużyny i szczepu, ale jeśli główny bohater impr

Historia jednego Przyrzeczenia
Vol. 1

Był środek nocy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie miałem zegarka, a kto kilkanaście lat temu cały czas nosił przy sobie telefon? No i jak bym go miał ładować w środku lasu (przynajmniej ten raz na 10 dni)? Znaleźć dzika i zapakować go wtyczką w ryjek? Biegaj, dziku Darku, szybciej! Jak będziesz się tak opierdzielał, to do jutra nie naładujemy telefonu! Historia jednego Przyrzeczenia Vol. 2 Historia jednego Przyrzeczenia Vol. 3 Obudził mnie drużynowy, kazał założyć mundur. Półprzytomny ubrałem się i wyszedłem przed namiot. Przy placu apelowym stał Michał, w ręku trzymał pochodnię. Gestem nakazał oczekiwać. W końcu dołączyła do nas Magda. Delikatnie mówiąc nie była wzorowo umundurowana. A wydawało mi się, że to ja nie kontaktuję. Drużynowy powiedział nam kilka mądrych słów. Za cholerę nie pamiętam, co dokładnie, ale minęło już 11 lat! W każdym razie były na tyle mądre i przemyślane, że czuję się wzruszony zawsze, kiedy myślę o tej nocy. Byliście kiedyś w lesie nocą? Ni

Jak dobrze, że już poniedziałek!

Po przeczytaniu tytułu na pewno część z Was wydała diagnozę: pogrzało go do reszty. Przecież poniedziałek oznacza, że trzeba iść do szkoły/pracy. Masa obowiązków, które wcale nie są przyjemne i najlepiej by było, gdyby nie trzeba było się uczyć i na dodatek każdy miał 15 dni płatnego urlopu w tygodniu, nie? Ano nie. Zasuwamy te 5 dni w tygodniu czekając na weekend. Bo wtedy w końcu sobie odpoczniemy. Wyśpimy się do południa, w sobotę imieninki/urodzinki albo inny melanż, w niedzielę znów odsypiamy. Jedni po imprezie, drudzy po graniu, jeszcze inni po całonocnym czytaniu (poważnie, to się zdarza!). I w którymś momencie przychodzi kac - niekoniecznie wywołany nadmiernym spożyciem alkoholu. Budzimy się z samego rana o 13, myśląc sobie - kuźwa mać. Za 8 godzin muszę kłaść się spać, bo jutro z rana trzeba iść do fabryki. Od tego trzeba odjąć czas na jedzenie, gotowanie, toaletę, kąpiel (niekoniecznie wszystko w tej kolejności). Okazuje się, że już jesteśmy w niedoczasie i na pewn

Biją na larum!

Po wielu dniach jazdy, siodło stało się narzędziem tortur. Marzysz o dniu, w którym w końcu z niego zsiądziesz. Powstrzymuje Cię jedynie myśl, że po zpieszeniu staniesz się zwyczajnym siepaczem, którego los jest zależny wyłącznie od kaprysu Jaśnie Oświeconego Marszałka Polnego. Wiesz, że Twój wierzchowiec daje Ci choć odrobinę wolności. Pozwala, byś szybciej reagował na ciągle zmieniających się polach bitew i zwiększa szanse na wyniesienie z nich głowy. O świcie zaczęli bić na larum. Jak co dzień. Już prawie udało Ci się przywyknąć do tego, żeby nawet spać w pancerzu, więc błyskawicznie stawiłeś się na pierwszej linii. Wszystko wyćwiczone zgodnie z rozkazami. Teraz stoisz w szeregu, strzemię w strzemię z towarzyszami niedoli. Lęk łapie Twoje serce w stalowe szpony na sam widok gigantycznej armii, która zbiera się naprzeciw. Za tobą trwa zamieszanie - to piechota próbuje ustawić się w choćby jako takim szyku. Zostaną zdziesiątkowani, ale nie możesz nic na to poradzić. W

Biedny Biały Kubek

Kiedy przeszło półtora roku temu zaczynałem pierwszą poważną pracę, musiałem zaopatrzyć się w niezbędnik każdego pracownika biurowego. Blok kartek, długopisy, taśmę klejąca i resztę biurowego tałatajstwa pobrałem z sekretariatu, ale nie samymi artykułami papierniczymi człowiek żyje!  Od czego zaczyna się dzień w biurze? No oczywiście, że od kawy! Już drugiego dnia przyniosłem swoją własną, prywatną, mieloną (a jak!) kawę. Pijam prawie wyłącznie czarną, więc do pełni szczęścia brakowało mi tylko, jak pewnie się domyślanie, kubka. Jak wspomniałem, to była moja pierwsza poważna praca, na dodatek w dużej, międzynarodowej firmie! Jakiż byłem przejęty! Jak Janusz na otwarciu Biedronki! Nie wiedziałem jeszcze, jaka atmosfera panuje w nowym miejscu pracy, więc wybrałem się do sklepu, w którym kupiłem kubek doskonały - ćwierć litra pojemności, by zbyt często go nie napełniać; grube ścianki, co by kawusia za szybko nie wystygła; szeroka podstawa, żeby przypadkiem nie gibnął się na b