Czuwaj! Ten wpis powstawał dłuuuugo. Zacząłem pisać go jeszcze w lipcu, zaraz po tym, jak poprosiła o niego Iza. Początkowo miał być dużo krótszy, ale pomyślałem, że dużo więcej wartości przekażę Wam, jeśli będzie bardziej kompleksowy. Do tego doszedł urlop, podczas którego z Żoną odwiedziliśmy naszych harcerzy na obozie, oraz mieliśmy okazję odpocząć od cywilizacji na wsi (tam, gdzie byliśmy, poszukiwanie zasięgu, by chociaż wysłać SMS jest nie lada zadaniem!). Czas urlopowy wydłużył pisanie artykułu, ale dzięki temu miałem dużo więcej czasu, żeby dobrze ułożyć sobie wszystko w głowie i w kilka godzin wylać z siebie na klawiaturę kilka rzeczy, które pozwalają mi być dużo szczęśliwszym i dużo spokojniejszym człowiekiem. Jestem przekonany, że pomogą również Wam. Zapewne nie wszystkie są odpowiednie dla każdego, z całą pewnością istnieją dziesiątki innych pro-tipów, ale dzielę się z Wami tylko tymi, które u mnie zdają egzamin. Poniżej opisałem, jak od czerwca wyglądają moje zwyc
Zawsze dużo czytałem. Jeszcze kiedy chodziłem do podstawówki, co tydzień zaglądałem do biblioteki, żeby wymienić książki. Oddawałem, co miałem i znów brałem tyle, ile tylko mieścił limit karty bibliotecznej. Jak niedawno pisałem, nie mam już tyle czasu, co kiedyś. Wróć! W zasadzie czasu mam tyle samo, w końcu długość doby się nie zmieniła. Za to wielokrotnie zwiększyła się ilość i czasochłonność moich obowiązków. Zanim przejdę do meritum sedna momentu przełomu, nakreślę Ci tylko jedną rzecz. Styl pisania Andrzeja Ziemiańskiego jest... powiedziałbym specyficzny, ale coś pejoratywnie mi się to kojarzy. Może Ci się podobać, może przeszkadzać. U mnie to sinusoida. Raz go uwielbiam, kiedy indziej mam dosyć. Ale za każdym razem, kiedy chciałbym od niego odpocząć, na kartkach książki coś się dzieje. I już nie muszę odpoczywać. Muszę dowiedzieć się co będzie dalej! W ten weekend odmłodziłem się o kilka lat. Sięgnąłem po Viriona i odpłynąłem. Wyświetl t