Przejdź do głównej zawartości

Groźny Oboźny

Jak świat światem,  czyli przynajmniej od '79 roku, na obozy, biwaki, zimowiska itp. w kadrze jeżdżą zwykle trzy osoby. W tej liczbie: komendant, zastępca komendanta ds. programowych (czyt. programowiec, zdrobniale: programówka) oraz zastępca komendanta ds. organizacyjnych (tj. oboźny). I to ostatniej z tych funkcji chciałem poświęcić ten wpis, jako że zwyczajowo jest to najgłośniejsza i najbardziej widoczna osoba z całego obozu (będę pisał obóz, ale oczywiście na myśli mam również wszystkie pozostałe formy wyjazdów).


Na początek powiedzmy sobie 

co należy do obowiązków oboźnego?

Uniwersalna prawda jest taka, że do jego obowiązków należy wszystko to, co ustali z komendantem i programowcem i jeżeli ustalą sobie, że to programówka będzie stawiać bramę i sprawdzać porządki - ich sprawa. Moja prawda jest taka, że u nas oboźny zawsze zajmował się takimi rzeczami:

  • pionierka (brama, ogrodzenie, prycze)
  • sprzęt pionierski (zakup, konserwacja, przechowywanie)
  • pakowanie skrzyń
  • pobudka obozu
  • rozgrzewka aka zaprawa
  • toaleta poranna
  • sprawdzanie porządków w namiotach
  • "ubranie" obozu w mundury
  • zadbanie o jakość umundurowania (co by harcerze wyglądali jak harcerze, a nie jak banda przebierańców)
  • pilnowanie, aby wszystko na obozie odbywało się punktualnie (od posiłków po zajęcia programowe)
  • dbanie o porządek w obozie (w tym stan techniczny sprzętów obozowych)
  • prowadzenie apeli
  • utrzymywanie dyscypliny (w tym wszystko co związane z musztrą)
  • położenie uczestników spać
  • opieka nad uczestnikami w czasie wyjścia (to oczywiste, że do odpowiedzialna jest cała kadra; mam na myśli takie rzeczy jak zarządzenie zbiórki, prowadzenie kolumny itd.)
  • opieka nad wartami w ciągu dnia i w nocy (nawet, jeśli sam nie był dowódcą warty, to pilnował, aby ten wywiązywał się ze swoich obowiązków)

Jak widzisz, jest tego cała masa (wyszło mi 14 dużych elementów). Oboźny jest pierwszą osobą, która w obozie wstaje i ostatnią, która zasypia. Towarzyszy harcerzom przez cały dzień, od pobudki aż po dobranoc (jeśli są również warty nocne to w zasadzie aż do pobudki 😉) i opuszcza ich jedynie wtedy, kiedy idą na zajęcia z innym opiekunem.  Dużo zadań, to dużo wymagań. 

Jaki powinien być Groźny Oboźny?

Groźny Oboźny (GO) to zwykle facet; jak widzicie wyżej, wiele z tych zadań wymaga nie lada krzepy (chociaż widywałem dziewczyny radzące sobie na tej funkcji lepiej od wielu panów). Na dodatek jego codziennym obowiązkiem jest być WUM (Wyjątkowo Upierdliwą Mendą) i to w trosce o dobro podopiecznych i obozu jako całości: musi umieć wydrzeć papę tak, żeby usłyszano go w promieniu 5 km i posłuch taki, że na to darcie wszystkie komary z powierzchni 78,5 km2 (policz sobie, dlaczego akurat takiej) zlecą się do słoika i pozwolą się zakręcić.

Gdyby tego było mało, powinien być punktualny, dbać o porządek, codziennie być czysty, schludny i ogolony (o ile nie nosi brody 😉) - a to wszystko jeszcze zanim obudzi harcerzy! Do tego powinien radzić sobie w stresowych sytuacjach i potrafić działać pod presją czasu (to od niego zależy, czy obóz będzie funkcjonował zgodnie z planem).

Gdyby tak to wszystko skrócić i uprościć: dobry oboźny (czyli GO) powinien być zorganizowany (hehe).


Jego atrybutami są gwizdek, zegarek, mundur i wory pod oczami. Wobec niego jest mnóstwo wymagań i z mojego opisu może się wydawać, że harcerze raczej nie polubią takiego despoty. Ale przekonałem się na własnej skórze, że to bardzo wdzięczna funkcja. W jej pełnienie trzeba włożyć pierdylion megadżuli, każdego dnia zwalczać wewnętrznego lenia, swoim zachowaniem dawać przykład przez całą dobę.

Ale można to robić, zachowując przy tym ludzką twarz. Jeśli to się uda, taki oboźny będzie miał karnych harcerzy, którzy jednocześnie go uwielbiają. To do niego przyjdą z problemem. To on jest osobą pierwszego kontaktu, która łagodzi spory oraz radzi. To jego zapamiętuje się najwyraźniej spośród całej kadry. I to on jest najbardziej godny zaufania.

Niełatwo być dobrym oboźnym. To trudna, ale bardzo, bardzo wdzięczna funkcja. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz byłem GO, ale niezmiennie robi mi się ciepło na sercu, kiedy to wspominam.

W tym wyjątkowym dla mnie dniu życzę Ci tylko dobrych oboźnych (nawet, jeśli są groźni; w końcu jedno nie wyklucza drugiego!) - nieważne, czy będziesz uczestnikiem, czy kadrą.

Czuwaj!
dh Peła


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy

Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie. ~Seneka Starszy Jedną z pierwszych rzeczy, które pojawiły się na mojej liście "tematy na bloga" było Prawo Harcerskie.  Szybko doszedłem do wniosku, że jeśli chciałbym napisać o wszystkich punktach choćby kilka słów, na pewno wyjdzie mi baaaardzo długi artykuł, który jedynie najtwardsi doczytają do końca. A nie o to chodzi, żebyście nie doczytywali, więc podzieliłem całe Prawo na kilka artykułów. Ten jest pierwszym z serii, poniżej znajdziecie linki do kolejnych (spis będę sukcesywnie aktualizował w miarę pojawiania się nowych wpisów). 8. Harcerz jest zawsze pogodny Dlaczego zaczynam od drugiego punktu? Bo od jutra (zacząłem pisać w niedzielę) podejmuję się pierwszego 30-dniowego wyzwania, podobnego do pewnego zakładu przyjętego od pewnej koleżanki, kiedy chodziłem do liceum. Już wyjaśniam, na czym polegał: przez trzy miesiące miałem powstrzymać się od jed...

Potęga rozliczeń

Ktoś potrafi Ci pocisnąć i zdołować Cię bardziej, niż Ty sam? Nie sądzę. Nie sądzę! Mało tego, czasami czerpiemy dziwną satysfakcję z tego, że jest nam źle. Że możemy się pochwalić tym, że wszystko nam się wali. WRÓĆ Pożalić. Efekt jest taki: osaczasz swoją ofiarę i niczym Jerry Smith zaczynasz karmić się jej współczuciem (chyba, że trafisz na wyjątkowo nieuprzejme indywiduum, które spróbuje udowodnić Ci, że ono ma 100 razy gorzej). Ojojoj, jak mnie plecy bolą. Ajajaj, ale mnie ostatnio kasjerka wkurzyła. Babsztyl próbował mi wmówić, że na moje ulubione wafelki nie było promocji, a była! Dżizas... Kanar wlepił mi mandat, bo nie miałem biletu. Jak miałem go kupić, skoro biletomat nie działał? Ty się produkujesz, a Twój rozmówca nie ma innego wyjścia, niż współczuć (albo podbijać stawkę). Oraz razem z Tobą urągać niedobrym ludziom, którzy podkładają Ci kłody pod nogi. Nie chcę pisać o tym, że negatywne nastawienie do niczego dobrego nie prowadzi, że przyciąga ty...

Małe słówko na 2019 rok

One little word Czyli jedno małe słowo . Akcja, która znam z bloga Jest Rudo (swoją drogą polecam, jeśli lubisz oglądać ładne zdjęcia i/lub lubisz je robić). Pomysł jest banalnie prosty: na początku roku (np. w styczniu, cóż za zbieg okoliczności!) wybierz jedno słowo. Będzie Ci wskazywało drogę, którą będziesz podążać w tym roku. Coś jak motto, ale obowiązuje tylko rok, jest dużo krótsze i w związku z tym łatwo można je odnosić do wyborów i działań, które podejmujemy. Zacznijmy od rozliczenia się z przeszłością Zacząłem od zastanowienia się nad tym, co poszło rok temu nie tak. Czego mi brakuje. Co chciałbym zrobić w tym roku. Czym się kierować. I kiedy to rozkminiałem, przypomniało mi się coś z czasów, kiedy grałem w karciankę Magic: the Gathering . Każda (no, prawie) karta, poza opisaniem jej właściwości, była opatrzona krótkim tekstem odnoszącym się do świata MtG . Jedną z nich był, Ib Halfheart, gobliński taktyk . Jak łatwo możesz sobie wyobrazić, gobliny w żadnym uniwers...

Biedny Biały Kubek

Kiedy przeszło półtora roku temu zaczynałem pierwszą poważną pracę, musiałem zaopatrzyć się w niezbędnik każdego pracownika biurowego. Blok kartek, długopisy, taśmę klejąca i resztę biurowego tałatajstwa pobrałem z sekretariatu, ale nie samymi artykułami papierniczymi człowiek żyje!  Od czego zaczyna się dzień w biurze? No oczywiście, że od kawy! Już drugiego dnia przyniosłem swoją własną, prywatną, mieloną (a jak!) kawę. Pijam prawie wyłącznie czarną, więc do pełni szczęścia brakowało mi tylko, jak pewnie się domyślanie, kubka. Jak wspomniałem, to była moja pierwsza poważna praca, na dodatek w dużej, międzynarodowej firmie! Jakiż byłem przejęty! Jak Janusz na otwarciu Biedronki! Nie wiedziałem jeszcze, jaka atmosfera panuje w nowym miejscu pracy, więc wybrałem się do sklepu, w którym kupiłem kubek doskonały - ćwierć litra pojemności, by zbyt często go nie napełniać; grube ścianki, co by kawusia za szybko nie wystygła; szeroka po...

Jak dobrze, że już poniedziałek!

Po przeczytaniu tytułu na pewno część z Was wydała diagnozę: pogrzało go do reszty. Przecież poniedziałek oznacza, że trzeba iść do szkoły/pracy. Masa obowiązków, które wcale nie są przyjemne i najlepiej by było, gdyby nie trzeba było się uczyć i na dodatek każdy miał 15 dni płatnego urlopu w tygodniu, nie? Ano nie. Zasuwamy te 5 dni w tygodniu czekając na weekend. Bo wtedy w końcu sobie odpoczniemy. Wyśpimy się do południa, w sobotę imieninki/urodzinki albo inny melanż, w niedzielę znów odsypiamy. Jedni po imprezie, drudzy po graniu, jeszcze inni po całonocnym czytaniu (poważnie, to się zdarza!). I w którymś momencie przychodzi kac - niekoniecznie wywołany nadmiernym spożyciem alkoholu. Budzimy się z samego rana o 13, myśląc sobie - kuźwa mać. Za 8 godzin muszę kłaść się spać, bo jutro z rana trzeba iść do fabryki. Od tego trzeba odjąć czas na jedzenie, gotowanie, toaletę, kąpiel (niekoniecznie wszyst...