Przejdź do głównej zawartości

Opowiem Wam historię o naszym generale


Jak opowiadać gawędę?

Pozwólcie, że opowiem Wam pewną historię. 

Jej bohaterem jest Sławek. Sławek od zawsze chciał być kucharzem, ale jego rodzice nie pozwolili mu na aplikowanie do gastronomika. Twierdzili, że to nie jest porządna, godna praca. Ich marzeniem było, żeby Sławek skończył liceum, poszedł na studia na marketing i zarządzanie, żeby później być kimś. 

I tymi torami toczyło się Sławkowe życie - ukończył liceum, osiągając wysokie wyniki na maturze. Zaczął studia. Nawał zajęć, nauki i życie towarzyskie z czasem sprawiły, że jego dawne marzenie z czasów gimnazjum poszło w zapomnienie, razem z gimnazjami jako takimi. Od kolokwium do kolokwium, od sesji do sesji, od imprezy do imprezy. Życie Sławka nie charakteryzowało się bogatym kolorytem. 

Do czasu. Tuż po zimowej sesji, na trzecim roku, zmarł jego ojciec. Szarość codzienności została zastąpiona przez żałobną czerń. Po kilku tygodniach okazało się, że wraz z matką muszą stawić czoła nowemu problemowi. Po raz pierwszy, odkąd Sławek sięgał pamięcią wstecz, mogło im braknąć do pierwszego. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, matka wstydziła się o tym mówić, ale to ojciec był filarem ich domowych finansów. Student szybko musiał znaleźć pracę. Żal byłoby mu trzech lat nauki, musiał wyszukać takie zajęcie, które mógłby połączyć z dziennymi studiami. 

Szczęście uśmiechnęło się do niego i błyskawicznie udało mu się znaleźć pracę w restauracji niedaleko uczelni. Został kelnerem, a że lubił ludzi, szybko zaaklimatyzował się w nowym miejscu. Co więcej, wśród współpracowników poznał kilka fenomenalnych osób. Jedną z nich był Arek, który od kilku lat prowadził tu kuchnię. Od słowa do słowa, od pracującego weekendu do pracującego weekendu zawiązała się między nimi przyjaźń. Przez długi czas Sławek czuł obawy, ale ostatecznie przemógł się i zdradził Arkowi swoje marzenie z gimnazjum. Kucharz był człowiekiem czynu. Tego samego dnia, kiedy poznał tajemnicę swojego przyjaciela, ustalił z szefem, że Sławek dużo lepiej sprawdzi się w kuchni, niż na sali. 

Mijały miesiące, Sławek skończył studia. Ale wbrew planom rodziców nie został kimś. Przynajmniej nie w tym sensie, w jakim oni pragnęli. 

Zamiast chodzić do pracy w garniturze i z teczką, zakładał dżinsy i koszulkę, które później ukrywały się pod fartuchem.

Zamiast być kierownikiem wyższego szczebla, pracował w restauracji, która zatrudniała kilkanaście osób.

Nie przeszkadzało to ani jemu, ani jego matce. Bo ostatecznie liczyło się tylko to, że robił to, co kochał. Lata ciężkiej pracy zaowocowały znacznym zwiększeniem prestiżu restauracji. Nie było tygodnia, żeby Sławkowi nie proponowano zmiany pracy. Ale jemu było tam dobrze. Pracował z ludźmi, których lubił. Wzrost marki restauracji zaowocował znaczącym zwiększeniem pensji Sławka - dzięki temu, oraz dzięki trudnym miesiącom po śmierci ojca, nie musiał się już nigdy martwić o pieniądze, bo przez ten czas nauczył się nie tylko szacunku do nich, ale również tego, w jaki sposób pomnażać swoje oszczędności.

Każdego dnia wychodząc z domu całował żonę, dzieci i radosny jechał do pracy. I tylko jednego było mu żal: że nie może podzielić się swoim szczęściem z ojcem.

Zapewne jesteście ciekawi, dlaczego opowiedziałem Wam tę historię. Otóż chcę zademonstrować Wam pewną umiejętność, bardzo ważną dla każdego z nas.


Wszyscy zmuszeni jesteśmy wielokrotnie opowiadać różne historie. Jedne mogą być bardziej porywające (np. jak zarobiłeś pierwszy milion), inne mniej (np. standard z rozmowy kwalifikacyjnej: „Proszę nam o sobie opowiedzieć”). Czasami są to sytuacje formalne, jak wspomniana rozmowa, kiedy indziej własne bądź cudze dzieci poproszą nas o opowiedzenie bajki, albo będziemy chcieli przekazać znajomym jakąś anegdotkę.

Wielu harcerzy każdą zbiórkę zaczyna od gawędy, tak jak ja zacząłem od niej ten artykuł. Zgodnie z Wikipedią gawęda to „epicki lub poetycki utwór literacki, oryginalny wytwór polskiej kultury szlacheckiej i biesiadnej, której prawzorem była luźna rozmowa o przeżyciach, z dużą ilością dygresji i ciekawostek, czasem fantasmagorii”.

Wykorzystujemy tę formę, aby przedstawić jakiś problem. Wprowadzić pewien klimat. Zagrać na emocjach słuchaczy. Zainteresować ich. Albo zwyczajnie opowiedzieć jakąś historię.

W zależności od wieku odbiorców, gawędy przybiorą różne formy: jeśli słuchają nas dzieci, często bohaterami historii są zwierzęta albo istoty fantastyczne. Jeśli słuchacze są starsi, możemy pokusić się np. o fragmenty poezji. 

Są ludzie, którzy mają dar i można ich słuchać godzinami, o czymkolwiek by nie mówili. Jedni potrafią wymyślić najróżniejsze historie na poczekaniu, inni potrzebują do tego czasu. Jeszcze innym nie idzie to w ogóle i na samą myśl o napisaniu gawędy (a co dopiero opowiedzeniu jej!) wstrząsają nimi dreszcze.

Na pewno nie warto unikać tej formy. Jeśli macie problem z tworzeniem własnych gawęd, znajdźcie książki, artykuły albo blogi o tematyce, którą chcecie poruszyć. Jeśli czytacie coś, co ma potencjał na gawędę: zaznaczajcie to sobie. De facto są to wszystkie te fragmenty, o których macie ochotę komuś opowiedzieć.

Wydaje Wam się, że trudno jest dopasować jakiś tekst do tematu zbiórki? Wróćcie do mojej opowieści o Sławku. Co mogłem chcieć Wam przekazać za jej pomocą?

Nie warto bezmyślnie słuchać innych.
Warto zawiązywać przyjaźnie.
Nie wolno się poddawać. 
Rodzina jest bardzo ważna.

To są moje pomysły, Wy możecie mieć jeszcze inne i też będą dobre, o ile jesteście to w stanie, choćby sobie, logicznie uzasadnić. Mimo wszystko polecam wymyślać własne gawędy. Im więcej ich stworzycie, tym sprawniej będą szły kolejne. I tym lepsze będą.😊

Dobra, mamy treść, ale co dalej?

Gawęda ma to do siebie, że z reguły się ją opowiada. Jeśli ją spisaliście: tekst w garść i przeczytajcie ją na głos, na początek sami sobie. Na tym etapie potrafią znaleźć się różne babole, których wcześniej nie zauważyliśmy. Nie przejmujemy się tym, tylko nanosimy poprawki i czytamy raz jeszcze!

Kiedy mamy opanowaną treść, możemy popracować nad intonacją. Na co zwrócić szczególną uwagę, czy jakiś fragment sprawia nam trudność. Nie chodzi bynajmniej o to, by słowo w słowo wkuć całą gawędę! Na zakończenie wynotujcie sobie najważniejsze punkty i jestem pewien, że skoro sami ją wymyśliliście, przećwiczyliście i podsumowaliście - nie ma szansy, żebyście zapomnieli co macie do powiedzenia! 😊

Te same zasady dotyczą wielu innych sytuacji, jak choćby wspomniana rozmowa kwalifikacyjna bądź jakakolwiek sytuacja, kiedy musicie coś o sobie powiedzieć: szkolenia, kursy, konferencje, spotkania. Generalnie wszędzie tam, gdzie poznajemy nowych ludzi.

Albo tam, gdzie trzeba coś zaprezentować: na zbiórce, w szkole, na studiach, w pracy. I wszystko jedno, czy robicie prezentację na temat zagrożeń wypływających ze spożywania nadmiernych ilości tlenku wodoru, chcecie opowiedzieć o swoim chomiku Franku czy przedstawić nowy, fenomenalny produkt, który zmieni oblicze Ziemi. 

We wszystkich tych sytuacjach wystarczy, żebyście za pomocą swojej opowieści zabrali słuchaczy w dłuższą bądź krótszą podróż. Tak się składa, że tworzenie gawęd, wymyślanie anegdotek czy choćby dowcipów i opowiadanie ich jest tego doskonałym treningiem! 

Pióra lub długopisy w dłonie, ewentualnie ręce na klawiaturę (co kto lubi), szklanka z wodą do zwilżenia strun głosowych na podorędziu i ćwiczcie! Pozwólcie sobie oczarować innych swoją opowieścią!

A jeśli nie chcecie przegapić moich kolejnych opowieści, dołączajcie na Facebooku do grupy Zawód: Harcerz. Wtedy z pewnością nic Was nie ominie!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Groźny Oboźny

Jak świat światem,  czyli przynajmniej od '79 roku, na obozy, biwaki, zimowiska itp. w kadrze jeżdżą zwykle trzy osoby. W tej liczbie: komendant, zastępca komendanta ds. programowych (czyt. programowiec, zdrobniale: programówka) oraz zastępca komendanta ds. organizacyjnych (tj. oboźny). I to ostatniej z tych funkcji chciałem poświęcić ten wpis, jako że zwyczajowo jest to najgłośniejsza i najbardziej widoczna osoba z całego obozu (będę pisał obóz, ale oczywiście na myśli mam również wszystkie pozostałe formy wyjazdów). Na początek powiedzmy sobie  co należy do obowiązków oboźnego? Uniwersalna prawda jest taka, że do jego obowiązków należy wszystko to, co ustali z komendantem i programowcem i jeżeli ustalą sobie, że to programówka będzie stawiać bramę i sprawdzać porządki - ich sprawa. Moja prawda jest taka, że u nas oboźny zawsze zajmował się takimi rzeczami: pionierka (brama, ogrodzenie, prycze) sprzęt pionierski (zakup, konserwacja, przechowywanie) pakowanie skr

2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy

Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie. ~Seneka Starszy Jedną z pierwszych rzeczy, które pojawiły się na mojej liście "tematy na bloga" było Prawo Harcerskie.  Szybko doszedłem do wniosku, że jeśli chciałbym napisać o wszystkich punktach choćby kilka słów, na pewno wyjdzie mi baaaardzo długi artykuł, który jedynie najtwardsi doczytają do końca. A nie o to chodzi, żebyście nie doczytywali, więc podzieliłem całe Prawo na kilka artykułów. Ten jest pierwszym z serii, poniżej znajdziecie linki do kolejnych (spis będę sukcesywnie aktualizował w miarę pojawiania się nowych wpisów). 8. Harcerz jest zawsze pogodny Dlaczego zaczynam od drugiego punktu? Bo od jutra (zacząłem pisać w niedzielę) podejmuję się pierwszego 30-dniowego wyzwania, podobnego do pewnego zakładu przyjętego od pewnej koleżanki, kiedy chodziłem do liceum. Już wyjaśniam, na czym polegał: przez trzy miesiące miałem powstrzymać się od jedzenia jakichkolwiek słodyczy

8. Harcerz jest zawsze pogodny

Gdy człowiek jest szczęśliwy, żyje w harmonii z samym sobą i swoim otoczeniem ~Oscar Wilde Czuwaj! Kiedy podjąłem decyzję o założeniu bloga, przyświecała mi jedna myśl: chcę zmienić świat na lepsze. Jakiś czas temu dojrzałem do tego, że sama zmiana naszego nastawienia może sprawić, że wokół zadzieje się magia. T. Harv Eker w książce " Bogaty albo biedny, po prostu różni mentalnie !" napisał: " Programowanie prowadzi do myśli, myśli prowadzą do uczuć, uczucia prowadzą do działań, działania prowadzą do wyników. " W tej chwili możecie zastanawiać się: dlaczego w ogóle wspominam ten cytat? Zagadka wyjaśni się, kiedy spojrzycie na cały wpis z szerszej perspektywy! Ósmy punkt Prawa Harcerskiego jest, moim zdaniem, jednym z najważniejszych w całym Prawie. Jednocześnie jest często (mówię to oczywiście z własnych spostrzeżeń) marginalizowany, podczas gdy jego prostsza forma zawarta jest również w Prawie Zucha: 5. Wszystkim jest z zuchem dobrze.