Przejdź do głównej zawartości

Tego już za wiele!

Wiadomości. Gówniane wiadomości wszędzie. Nienawiść i strach wylewające się z ekranów.

Kiedy podobny temat wypływał po Zlocie w Gdańsku - obiecałem sobie, że nie będę się odzywał. Zawsze znajdzie się jeden czy dwóch osłów, którzy będą bić pianę. Trudno. 


Ale potem ta fala przyszła jeszcze raz.

I jeszcze raz.

I znowu.

...

Na pewno słyszeliście już o akcji "tęczowy piątek" (to dziś). Kampania informacyjna dotycząca LGBTQI, w której wzięło udział przeszło 200 szkół z całej Polski. W ramach tej akcji pojawiły się m. in. broszury dla nauczycieli, a także rodziców dzieci LGBTQI. Dokładny przebieg "tęczowego piątku" miał być określony przez chętnych do przeprowadzenia akcji nauczycieli. Ogólna atmosfera wzajemnego szacunku oraz poprawiania życia ludziom.

Wpiszcie tę frazę w wyszukiwarce. "Tęczowy piątek". Apokalipsa, dramat i tragedia. Chłopcy będą chodzić w spódnicach, dziewczyny w spodniach (sic!), a lada dzień w szkołach będzie promowane tolerowanie pedofilii!

Czy takiej Polski chcecie dla swoich dzieci?

Kochani patole, homofoby i socjopaci!

Co was tak boli? Nawet jeśli jeden czy dwóch nauczycieli przegięli pałę przy realizacji swojej wizji, dlaczego ma to być obraz całej społeczności (do której de facto dani nauczyciele nie muszą się zaliczać)? A może boicie się tego, że wasze biedne dzieci zostaną "przekonwertowane"? 

BREAKING NEWS! 

Tak jak urodzić się można jako wysoki lub niski, tak można się urodzić np. gejem bądź nie. Nikogo nie da się do tego namówić, tak jak nikogo nie namówicie, żeby w wieku 30 lat urósł. Znalazłem nawet opinię, że "tęczowy piątek" ma zarażać "homoseksualizmem oraz innymi dewiacjami".

Na jaja Zeusa!

Czyli programy podobne do Erasmusa w szkołach nawołują do emigracji, a zbieranie karmy do schronisk skończy się masowym porzucaniem zwierząt! Wybaczcie argument z dupy, ale jak inaczej odpowiedzieć na to, że następna w kolejce do tolerowania jest pedofilia?

Polska zawsze była ojczyzną wolności (za co nieraz jako naród dostaliśmy po dupie). A czym jest wolność? Wikipedia podaje piękną definicję. 

"Wolność - brak przymusu, możliwość działania zgodnie z własną wolą. Sytuacja, w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji."

Ważna jest jednak granica wolności - a twoja kończy się tam, gdzie zaczyna się moja. Jeśli chcesz mnie posmyrać po uszku, wszystko jedno czy będzie to krzyż, półksiężyc czy tęczowa ulotka, nie życzę sobie tego. Jeśli chcesz mi o czymś powiedzieć - zwyczajnie mogę cię nie słuchać, albo po prostu olać. Ale jeśli ktoś będzie mnie próbował indoktrynować - zamaluję mu buzię. Choćby na tęczowo. Żyj i daj żyć - nic więcej nie jest nam potrzebne.


Dlaczego mylicie informowanie z agitacją? Wiecie, dlaczego środowiska LGBTQI wychodzą do ludzi? Bo to są normalni ludzie, z którymi normalnie da się porozmawiać.  A że wśród nich są tacy, którzy będą obtłukiwać wszystkich naokoło sztucznymi penisami? Spójrzcie najpierw na drugą stronę. Słucham, co powiecie na wszelkiej maści oszołomów? Albo procesje blokujące ruch? Albo kampanie wyborcze?

Może je zdelegalizować? Bo ja nie mam ochoty oglądać wszędzie tych samych mord, słuchać ich przemówień i mądrości, z których kipi nienawiść do ludzi śmiących mieć odmienne zdanie. 

Zanim zaczniecie zarzucać innym indoktrynowanie kogokolwiek, odpalcie telewizor, otwórzcie gazetę, posłuchajcie radia. W każdym medium ktoś próbuje was przekonać do swojej racji.

"Bo moja racja jest najmojsza"

I zastanówcie się nad tym, czy za kilka lat ktoś was nie będzie próbował wykasować z przestrzeni publicznej, kiedy przestaniecie do niej pasować.

Komentarze

  1. Bo moja racja jest mojsza niz Twojsza! Dlatego wiadomosci nie ogladam juz od dawna. Manipulacja i same tragedie. A cos dobrego to sie czasem dzieje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się dzieje, nawet codziennie ;) Ba, jestem przekonany, że w podobnej ilości co złych rzeczy. Ale trudniej to sprzedać i nie rodzi kontrowersji. Chyba, że zaangażowany jest ktoś znany, wtedy może trafić do wszystkich mediów ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy

Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie. ~Seneka Starszy Jedną z pierwszych rzeczy, które pojawiły się na mojej liście "tematy na bloga" było Prawo Harcerskie.  Szybko doszedłem do wniosku, że jeśli chciałbym napisać o wszystkich punktach choćby kilka słów, na pewno wyjdzie mi baaaardzo długi artykuł, który jedynie najtwardsi doczytają do końca. A nie o to chodzi, żebyście nie doczytywali, więc podzieliłem całe Prawo na kilka artykułów. Ten jest pierwszym z serii, poniżej znajdziecie linki do kolejnych (spis będę sukcesywnie aktualizował w miarę pojawiania się nowych wpisów). 8. Harcerz jest zawsze pogodny Dlaczego zaczynam od drugiego punktu? Bo od jutra (zacząłem pisać w niedzielę) podejmuję się pierwszego 30-dniowego wyzwania, podobnego do pewnego zakładu przyjętego od pewnej koleżanki, kiedy chodziłem do liceum. Już wyjaśniam, na czym polegał: przez trzy miesiące miałem powstrzymać się od jed...

Potęga rozliczeń

Ktoś potrafi Ci pocisnąć i zdołować Cię bardziej, niż Ty sam? Nie sądzę. Nie sądzę! Mało tego, czasami czerpiemy dziwną satysfakcję z tego, że jest nam źle. Że możemy się pochwalić tym, że wszystko nam się wali. WRÓĆ Pożalić. Efekt jest taki: osaczasz swoją ofiarę i niczym Jerry Smith zaczynasz karmić się jej współczuciem (chyba, że trafisz na wyjątkowo nieuprzejme indywiduum, które spróbuje udowodnić Ci, że ono ma 100 razy gorzej). Ojojoj, jak mnie plecy bolą. Ajajaj, ale mnie ostatnio kasjerka wkurzyła. Babsztyl próbował mi wmówić, że na moje ulubione wafelki nie było promocji, a była! Dżizas... Kanar wlepił mi mandat, bo nie miałem biletu. Jak miałem go kupić, skoro biletomat nie działał? Ty się produkujesz, a Twój rozmówca nie ma innego wyjścia, niż współczuć (albo podbijać stawkę). Oraz razem z Tobą urągać niedobrym ludziom, którzy podkładają Ci kłody pod nogi. Nie chcę pisać o tym, że negatywne nastawienie do niczego dobrego nie prowadzi, że przyciąga ty...

Małe słówko na 2019 rok

One little word Czyli jedno małe słowo . Akcja, która znam z bloga Jest Rudo (swoją drogą polecam, jeśli lubisz oglądać ładne zdjęcia i/lub lubisz je robić). Pomysł jest banalnie prosty: na początku roku (np. w styczniu, cóż za zbieg okoliczności!) wybierz jedno słowo. Będzie Ci wskazywało drogę, którą będziesz podążać w tym roku. Coś jak motto, ale obowiązuje tylko rok, jest dużo krótsze i w związku z tym łatwo można je odnosić do wyborów i działań, które podejmujemy. Zacznijmy od rozliczenia się z przeszłością Zacząłem od zastanowienia się nad tym, co poszło rok temu nie tak. Czego mi brakuje. Co chciałbym zrobić w tym roku. Czym się kierować. I kiedy to rozkminiałem, przypomniało mi się coś z czasów, kiedy grałem w karciankę Magic: the Gathering . Każda (no, prawie) karta, poza opisaniem jej właściwości, była opatrzona krótkim tekstem odnoszącym się do świata MtG . Jedną z nich był, Ib Halfheart, gobliński taktyk . Jak łatwo możesz sobie wyobrazić, gobliny w żadnym uniwers...

Biedny Biały Kubek

Kiedy przeszło półtora roku temu zaczynałem pierwszą poważną pracę, musiałem zaopatrzyć się w niezbędnik każdego pracownika biurowego. Blok kartek, długopisy, taśmę klejąca i resztę biurowego tałatajstwa pobrałem z sekretariatu, ale nie samymi artykułami papierniczymi człowiek żyje!  Od czego zaczyna się dzień w biurze? No oczywiście, że od kawy! Już drugiego dnia przyniosłem swoją własną, prywatną, mieloną (a jak!) kawę. Pijam prawie wyłącznie czarną, więc do pełni szczęścia brakowało mi tylko, jak pewnie się domyślanie, kubka. Jak wspomniałem, to była moja pierwsza poważna praca, na dodatek w dużej, międzynarodowej firmie! Jakiż byłem przejęty! Jak Janusz na otwarciu Biedronki! Nie wiedziałem jeszcze, jaka atmosfera panuje w nowym miejscu pracy, więc wybrałem się do sklepu, w którym kupiłem kubek doskonały - ćwierć litra pojemności, by zbyt często go nie napełniać; grube ścianki, co by kawusia za szybko nie wystygła; szeroka po...

Jak dobrze, że już poniedziałek!

Po przeczytaniu tytułu na pewno część z Was wydała diagnozę: pogrzało go do reszty. Przecież poniedziałek oznacza, że trzeba iść do szkoły/pracy. Masa obowiązków, które wcale nie są przyjemne i najlepiej by było, gdyby nie trzeba było się uczyć i na dodatek każdy miał 15 dni płatnego urlopu w tygodniu, nie? Ano nie. Zasuwamy te 5 dni w tygodniu czekając na weekend. Bo wtedy w końcu sobie odpoczniemy. Wyśpimy się do południa, w sobotę imieninki/urodzinki albo inny melanż, w niedzielę znów odsypiamy. Jedni po imprezie, drudzy po graniu, jeszcze inni po całonocnym czytaniu (poważnie, to się zdarza!). I w którymś momencie przychodzi kac - niekoniecznie wywołany nadmiernym spożyciem alkoholu. Budzimy się z samego rana o 13, myśląc sobie - kuźwa mać. Za 8 godzin muszę kłaść się spać, bo jutro z rana trzeba iść do fabryki. Od tego trzeba odjąć czas na jedzenie, gotowanie, toaletę, kąpiel (niekoniecznie wszyst...