Przejdź do głównej zawartości

Czuwaj!


Witam na blogu!


Na początku wypada się przedstawić.

Pełnię funkcję zastępcy komendanta szczepu do spraw kształcenia w jednym z łódzkich szczepów i tak się składa, że jestem starym pierdem. To znaczy nie aż tak starym, bo mam 25 lat, ale od najmłodszych członków Rady Szczepu dzieli mnie dekada... To dwie trzecie ich życia! W związku z tym wspólnych tematów mam z nimi coraz mniej, ich sposoby prowadzenia drużyn są coraz bardziej rozbieżne z tymi, które znam z autopsji i aż cisną się na usta frazesy o tym, jak to było w '79, albo że "za moich czasów było to nie do pomyślenia". Ale wiesz co? Takie podejście jest do luftu (jest takie słowo😉)!

Przed przeczytaniem kolejnego akapitu polecam odejść od monitora na dwa metry (albo odsunąć telefon na odległość ręki), żeby złapać do moich słów odrobinę dystansu i doczytać ten post do końca.

Uważam, że wciąż mam wiele do powiedzenia, ale coraz mniej okazji aby to zrobić. Rok harcerski zawsze jest tak zapchany, że trudno znaleźć termin na dodatkowe spotkania, a zajrzeć do sieci może każdy, w dowolnej chwili. Wiem, że nie przekażę tu tyle wiedzy, ile mógłbym przekazać podczas warsztatów, zbiórek, zajęć, ale mam świadomość ograniczenia, jakie niesie ze sobą 24-godzinna doba.

Być może doszedłeś już do wniosku, że uważam siebie za wszechwiedzącego. "Nic bardziej mylnego!" jak mawiał klasyk. Cały czas się uczę i codziennie dostrzegam kolejne luki w swojej wiedzy. I jestem pewien, że do ostatniego tchu nie zgłębię żadnej dziedziny tak głęboko, jak to możliwe; że każdy temat, oglądany przeze mnie (wydawałoby się) z każdej strony, można zobaczyć w dodatkowym wymiarze, o istnieniu którego nawet mi się nie śniło. Czy w takim wypadku powinienem się z Tobą dzielić posiadanymi przeze mnie skrawkami wiedzy, oferując jedynie szmatki zamiast prześwietnego gobelinu? Absolutnie tak! Być może wpadnie Ci do głowy pomysł na to, jak ułożyć te kawałki w zupełnie nowy obraz. Być może od kogoś innego dostaniesz okruch wiedzy, o który nawet się nie otarłem.

Nie zamierzam Ci mówić: tak rób, a tak nie rób. Chcę pokazać Ci mój własny punkt widzenia w oparciu o to, co przekazali mi instruktorzy, kiedy sam byłem "szeregowym harcerzem", czego nauczyli mnie moi właśni harcerze, moi przyjaciele i przede wszystkim - ludzie z harcerstwem w ogóle nie związani.

Dlaczego przede wszystkim?

Już pewnie zdążyłeś zadać sobie pytanie: skąd taki, a nie inny tytuł bloga? Czy moim celem jest przygotowanie ludzi do pełnienia funkcji instruktorskich, do bycia zawodowym harcerzem? Wręcz przeciwnie! W ten temat zagłębię się w osobnym poście, w tym powiem tylko krótko: uważam, że harcerstwo jest trampoliną, dzięki której możemy już w szkole, a później także podczas wejścia w dorosłość wybić się wysoko. Bez tej pomocy osiągnięcie takiej wysokości zajęłoby nam wiele lat i dużo pracy. Chcę Ci pokazać, z perspektywy 25-latka w jaki sposób ja skorzystałem z tej trampoliny, jak budowano ją dla mnie i jak ja konstruuję ją dla innych. Nie mam monopolu na wiedzę, nie mam jedynego słusznego punktu widzenia, nie mam złotej recepty na wszystko - nikt nie ma.

Jeśli jesteś harcerzem (nieważne czy kadrą, czy uczestnikiem) znajdziesz tu wskazówki i pomysły, które będziesz mógł wykorzystać w zastępie, drużynie, szczepie, hufcu... itd.😄 Jeśli nie jesteś harcerzem i jakimś cudem tu zawędrowałeś, a za sprawą wyższej interwencji dotarłeś aż do końca postu - nieomal każdy z tych harcerskich tematów będziesz mógł wykorzystać w domu, w szkole, na studiach, w pracy... Jak? W każdym poście będę starał się odnosić poruszany temat do codziennej rzeczywistości nas wszystkich i podchodzić do tych zagadnień w sposób pragmatyczny. W trzech słowach: możliwości są nieograniczone.

Jeśli zainteresowałem Cię i chcesz przeczytać kolejne moje teksty, zasubskrybuj mojego bloga przyciskiem na banerze u góry strony - żadnego spamu, jedynie rzeczowe informacje dotyczące bezpośrednio bloga. 😊

I w końcu - zapraszam do konstruktywnej dyskusji w komentarzach!

Czuwaj!
Adam

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy

Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie. ~Seneka Starszy Jedną z pierwszych rzeczy, które pojawiły się na mojej liście "tematy na bloga" było Prawo Harcerskie.  Szybko doszedłem do wniosku, że jeśli chciałbym napisać o wszystkich punktach choćby kilka słów, na pewno wyjdzie mi baaaardzo długi artykuł, który jedynie najtwardsi doczytają do końca. A nie o to chodzi, żebyście nie doczytywali, więc podzieliłem całe Prawo na kilka artykułów. Ten jest pierwszym z serii, poniżej znajdziecie linki do kolejnych (spis będę sukcesywnie aktualizował w miarę pojawiania się nowych wpisów). 8. Harcerz jest zawsze pogodny Dlaczego zaczynam od drugiego punktu? Bo od jutra (zacząłem pisać w niedzielę) podejmuję się pierwszego 30-dniowego wyzwania, podobnego do pewnego zakładu przyjętego od pewnej koleżanki, kiedy chodziłem do liceum. Już wyjaśniam, na czym polegał: przez trzy miesiące miałem powstrzymać się od jed...

Potęga rozliczeń

Ktoś potrafi Ci pocisnąć i zdołować Cię bardziej, niż Ty sam? Nie sądzę. Nie sądzę! Mało tego, czasami czerpiemy dziwną satysfakcję z tego, że jest nam źle. Że możemy się pochwalić tym, że wszystko nam się wali. WRÓĆ Pożalić. Efekt jest taki: osaczasz swoją ofiarę i niczym Jerry Smith zaczynasz karmić się jej współczuciem (chyba, że trafisz na wyjątkowo nieuprzejme indywiduum, które spróbuje udowodnić Ci, że ono ma 100 razy gorzej). Ojojoj, jak mnie plecy bolą. Ajajaj, ale mnie ostatnio kasjerka wkurzyła. Babsztyl próbował mi wmówić, że na moje ulubione wafelki nie było promocji, a była! Dżizas... Kanar wlepił mi mandat, bo nie miałem biletu. Jak miałem go kupić, skoro biletomat nie działał? Ty się produkujesz, a Twój rozmówca nie ma innego wyjścia, niż współczuć (albo podbijać stawkę). Oraz razem z Tobą urągać niedobrym ludziom, którzy podkładają Ci kłody pod nogi. Nie chcę pisać o tym, że negatywne nastawienie do niczego dobrego nie prowadzi, że przyciąga ty...

Małe słówko na 2019 rok

One little word Czyli jedno małe słowo . Akcja, która znam z bloga Jest Rudo (swoją drogą polecam, jeśli lubisz oglądać ładne zdjęcia i/lub lubisz je robić). Pomysł jest banalnie prosty: na początku roku (np. w styczniu, cóż za zbieg okoliczności!) wybierz jedno słowo. Będzie Ci wskazywało drogę, którą będziesz podążać w tym roku. Coś jak motto, ale obowiązuje tylko rok, jest dużo krótsze i w związku z tym łatwo można je odnosić do wyborów i działań, które podejmujemy. Zacznijmy od rozliczenia się z przeszłością Zacząłem od zastanowienia się nad tym, co poszło rok temu nie tak. Czego mi brakuje. Co chciałbym zrobić w tym roku. Czym się kierować. I kiedy to rozkminiałem, przypomniało mi się coś z czasów, kiedy grałem w karciankę Magic: the Gathering . Każda (no, prawie) karta, poza opisaniem jej właściwości, była opatrzona krótkim tekstem odnoszącym się do świata MtG . Jedną z nich był, Ib Halfheart, gobliński taktyk . Jak łatwo możesz sobie wyobrazić, gobliny w żadnym uniwers...

Biedny Biały Kubek

Kiedy przeszło półtora roku temu zaczynałem pierwszą poważną pracę, musiałem zaopatrzyć się w niezbędnik każdego pracownika biurowego. Blok kartek, długopisy, taśmę klejąca i resztę biurowego tałatajstwa pobrałem z sekretariatu, ale nie samymi artykułami papierniczymi człowiek żyje!  Od czego zaczyna się dzień w biurze? No oczywiście, że od kawy! Już drugiego dnia przyniosłem swoją własną, prywatną, mieloną (a jak!) kawę. Pijam prawie wyłącznie czarną, więc do pełni szczęścia brakowało mi tylko, jak pewnie się domyślanie, kubka. Jak wspomniałem, to była moja pierwsza poważna praca, na dodatek w dużej, międzynarodowej firmie! Jakiż byłem przejęty! Jak Janusz na otwarciu Biedronki! Nie wiedziałem jeszcze, jaka atmosfera panuje w nowym miejscu pracy, więc wybrałem się do sklepu, w którym kupiłem kubek doskonały - ćwierć litra pojemności, by zbyt często go nie napełniać; grube ścianki, co by kawusia za szybko nie wystygła; szeroka po...

Jak dobrze, że już poniedziałek!

Po przeczytaniu tytułu na pewno część z Was wydała diagnozę: pogrzało go do reszty. Przecież poniedziałek oznacza, że trzeba iść do szkoły/pracy. Masa obowiązków, które wcale nie są przyjemne i najlepiej by było, gdyby nie trzeba było się uczyć i na dodatek każdy miał 15 dni płatnego urlopu w tygodniu, nie? Ano nie. Zasuwamy te 5 dni w tygodniu czekając na weekend. Bo wtedy w końcu sobie odpoczniemy. Wyśpimy się do południa, w sobotę imieninki/urodzinki albo inny melanż, w niedzielę znów odsypiamy. Jedni po imprezie, drudzy po graniu, jeszcze inni po całonocnym czytaniu (poważnie, to się zdarza!). I w którymś momencie przychodzi kac - niekoniecznie wywołany nadmiernym spożyciem alkoholu. Budzimy się z samego rana o 13, myśląc sobie - kuźwa mać. Za 8 godzin muszę kłaść się spać, bo jutro z rana trzeba iść do fabryki. Od tego trzeba odjąć czas na jedzenie, gotowanie, toaletę, kąpiel (niekoniecznie wszyst...