Przejdź do głównej zawartości

7 powodów, przez które nie otwieramy prób na stopnie


Od pomysłu do realizacji

- To jak, kiedy otwierasz próbę?
- Eeeee, no... Eeeee... Nie wiem?

Ile razy uczestniczyliście w rozmowie, która tak się zaczynała?

Poza tym, że jestem zastępcą komendanta szczepu, pełnię jednocześnie funkcję przewodniczącego Kapituły Stopni Harcerskich i Wędrowniczych. Przez lata jej funkcjonowania kilkakrotnie zmieniały się zasady naszego funkcjonowania, kiedy próbowaliśmy dostosować się do potrzeb i oczekiwań harcerzy z naszego szczepu.

Jak to wygląda obecnie?

W skrócie: 
  • działamy zgodnie z uchwalonym przez nas regulaminem
  • spotykamy się regularnie, co miesiąc
  • stopnie na próby starszoharcerskie i wędrownicze otwierane i zamykane są na kapitule
  • próby harcerskie od początku do końca realizowane są w drużynach, natomiast w trosce o wysoką jakość prób drużynowi przesyłają nam raport z zamkniętych prób i w razie potrzeby konsultujemy z nimi sposób prowadzenia kolejnych harcerzy
Czy jest to rozwiązanie doskonałe? Oczywiście, że nie! Ale jest to nasz kolejny krok w celu znalezienia idealnego (w naszym środowisku, dla naszych harcerzy) rozwiązania.

Jestem członkiem kapituły od siedmiu lat, wcześniej byłem drużynowym, przybocznym, zastępowym (szeregowcem również, a jak 😉). Na każdym z tych etapów mojej harcerskiej "kariery" próbowałem motywować chłopaków z mojego zastępu, a później moich harcerzy, do otwierania prób na stopnie. I nigdy nie było to łatwe. 

Dlaczego?

Powodów, jak zapewne się domyślacie, jest cała masa. 

1. Nie mam czasu.

Jakoś tak się dziwnie składa, że każdy z nas najmniej czasu ma na te trudne rzeczy (czyt. takie, których do tej pory nie robiliśmy). Na pewno napiszę o tym problemie w osobnym artykule, tutaj ograniczę się do rady: to go sobie kup. Dlaczego tak? Bo czas jest najcenniejszym zasobem, jaki posiadamy. Jeśli obetniesz go po trochę z takich czynności jak oglądanie seriali, granie na kompie, media społecznościowe (wiem, brzmię jak stary dziad, ale zostań ze mną do końca), uda Ci się wygospodarować tych kilkadziesiąt minut na zaplanowanie wszystkiego, co związane z próbą. Dlaczego wymieniłem te trzy elementy "do ukrócenia"? Dlatego, że w moim wypadku podziałały. 😉 Możesz mieć zupełnie inne priorytety i np. realizować swoją pasję poprzez streamowanie gier, w takim wypadku cięć należałoby szukać gdzieś indziej. Mam nadzieję, że łapiesz jaka myśl mi przyświeca. 😊

2. Nie wiem jak.

To się dowiedz!
Nikt nie wie wszystkiego. Dlaczego ty powinieneś? Zapytaj drużynowego. Albo zastępowego. Albo kolegę z zastępu. A jeśli on nie będzie wiedział, niech on zapyta drużynowego (nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że jakoś mniej nam wstyd, jeśli pytamy o coś w imieniu kolegi). Albo subskrybuj bloga Zawód: Harcerz, ten temat również jest na mojej liście "tematów do opisania". 😊

3. Nie mam opiekuna.

Druhu drużynowy, jeśli w Twojej drużynie występuje taki problem, że nie masz w niej ludzi ze stopniami odpowiednimi, by byli opiekunami - zaangażuj siebie i swoją kadrę. Nie będziecie mieli czasu, żeby zająć się wszystkimi harcerzami jednocześnie. Zacznijcie od zastępowych i podzastępowych, dbajcie o to, aby zrealizowali próby jak najszybciej. Wtedy będą w stanie Was odciążyć i rozpoczną efekt kuli śniegowej. 
Nie wolno jednak przerzucać całej winy na drużynowego! Jeśli to jest Twój jedyny powód, to znaczy że nawet nie otworzyłeś ust, by cokolwiek z tym zrobić. Uwierz mi, że często samo wyartykułowanie takiego problemu może prowadzić bezpośrednio do jego rozwiązania.

4. Po co mi to?

W sumie po nic. Zakładając, że jesteś człowiekiem bez ambicji i jakichkolwiek planów. To tak, jak gdyby ktoś kazał Ci rozbić ścianę i wiesz, że musisz to zrobić. Tylko po co gołymi rękami? Jeśli rozpiszesz próbę pod siebie i włożysz w nią swój wysiłek, okaże się, że poza poleceniem ten ktoś pozwolił Ci wybrać jakim narzędziem będziesz tę ścianę burzył. I zdziwisz się, kiedy zobaczysz, jak ktoś w zasięgu Twojego wzroku bez zaangażowania zdziera knykcie do krwi, podczas gdy Ty zastanawiasz się: dzisiaj młot, dynamit, czy spychacz? I wiesz, że to nieważne, bo i tak rozpierdolisz ją w mgnieniu oka.

5. Nie wiem, co mam tam wpisać.

Patrz punkt trzeci. Opiekun z pewnością Ci pomoże. Dokładnie powie co i jak. Jeśli nie on, to drużynowy. Albo przyboczny. Albo... itd. Na żaden problem nie patrz jak na wielkie zadanie, tak trudne, że nie do zrealizowania. Wyobraź sobie, że dostałeś puzzle. Fenomenalne. Ciotka miała gest i na urodziny dostałeś wyczesany prezent: "Tygrys w dżungli o zmierzchu", 79 000 elementów. Bajka. Już widzisz te miesiące układania. Ale zanim odfoliujesz pudełko, wiesz już jak to zrobisz. Znajdziesz miejsce, gdzie bez przeszkód możesz układać puzzle przez kilka miesięcy. Wysypiesz je. Odwrócisz wszystkie obrazkiem do góry. Ułożysz ramkę. Znajdziesz charakterystyczne punkty na rysunku i będziesz rozszerzał je o kolejne elementy układanki. Każde zadanie możesz rozbić w ten sposób. Często wystarczy zrobić tylko pierwszy krok, żeby ich efekt pociągnął Cię jeszcze dalej, niż zamierzałeś!

6. Teraz mi się nie opłaca, poczekam aż pójdę do wędrowniczej, otworzę od razu HO.

To zależy od tego, w jaki sposób działa Wasze środowisko. U nas wcześniej stosunkowo często ten problem występował, w tej chwili każdy, kto otwiera próbę na stopień, musi poszerzyć ją o (prawie) wszystkie zadania z każdej poprzedniej próby. Prawie, bo wcześniej sprawdziliśmy wszystkie wymagania, usunęliśmy te zdublowane oraz wszystkie te, które są realizowane w rozszerzony sposób. To jest nasze podejście do tego problemu i na razie je testujemy. U Was może to wyglądać zupełnie inaczej, być może nigdy nie spotkaliście się z tym zjawiskiem.

7. Mój ulubiony: "No, jakoś tak... [tu wstaw wzruszenie ramion i uśmiech pełen zażenowania]."

I tu dochodzę do sedna: wszystkie wymienione powody w rzeczywistości powodami nie są: to jedynie wymówki dla naszego niezorganizowania i lenistwa.


Mam nadzieję, że ten artykuł pomógł Wam chociaż na tyle, abyście wiedzieli jak w ogóle zabrać się do tego jeża. Realizowanie prób to świetny sposób na sprawdzenie samego siebie i przetestowanie swoich pomysłów. W swojej karierze widziałem dziesiątki prób i ciągle jestem mile zaskakiwany pomysłowością i pracowitością wielu harcerzy. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo podbudowany psychicznie potrafiłem (i wciąż potrafię) wyjść do domu po udanej kapitule. Aż się wracać nie chce. 😉


Zadanie międzypostowe: znaleźć sobie opiekuna i razem z nim rozpisać próbę. Jeśli sam już realizujesz jakąś próbę: znajdź sobie podopiecznego, albo znajdź opiekuna próby koledze/koleżance z drużyny. Na pewno będą Ci wdzięczni. I oczywiście zapraszam do grupy Zawód: Harcerz na Facebooku, gdzie informuję o nowych postach i wydarzeniach!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

2. Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy

Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie. ~Seneka Starszy Jedną z pierwszych rzeczy, które pojawiły się na mojej liście "tematy na bloga" było Prawo Harcerskie.  Szybko doszedłem do wniosku, że jeśli chciałbym napisać o wszystkich punktach choćby kilka słów, na pewno wyjdzie mi baaaardzo długi artykuł, który jedynie najtwardsi doczytają do końca. A nie o to chodzi, żebyście nie doczytywali, więc podzieliłem całe Prawo na kilka artykułów. Ten jest pierwszym z serii, poniżej znajdziecie linki do kolejnych (spis będę sukcesywnie aktualizował w miarę pojawiania się nowych wpisów). 8. Harcerz jest zawsze pogodny Dlaczego zaczynam od drugiego punktu? Bo od jutra (zacząłem pisać w niedzielę) podejmuję się pierwszego 30-dniowego wyzwania, podobnego do pewnego zakładu przyjętego od pewnej koleżanki, kiedy chodziłem do liceum. Już wyjaśniam, na czym polegał: przez trzy miesiące miałem powstrzymać się od jed...

Potęga rozliczeń

Ktoś potrafi Ci pocisnąć i zdołować Cię bardziej, niż Ty sam? Nie sądzę. Nie sądzę! Mało tego, czasami czerpiemy dziwną satysfakcję z tego, że jest nam źle. Że możemy się pochwalić tym, że wszystko nam się wali. WRÓĆ Pożalić. Efekt jest taki: osaczasz swoją ofiarę i niczym Jerry Smith zaczynasz karmić się jej współczuciem (chyba, że trafisz na wyjątkowo nieuprzejme indywiduum, które spróbuje udowodnić Ci, że ono ma 100 razy gorzej). Ojojoj, jak mnie plecy bolą. Ajajaj, ale mnie ostatnio kasjerka wkurzyła. Babsztyl próbował mi wmówić, że na moje ulubione wafelki nie było promocji, a była! Dżizas... Kanar wlepił mi mandat, bo nie miałem biletu. Jak miałem go kupić, skoro biletomat nie działał? Ty się produkujesz, a Twój rozmówca nie ma innego wyjścia, niż współczuć (albo podbijać stawkę). Oraz razem z Tobą urągać niedobrym ludziom, którzy podkładają Ci kłody pod nogi. Nie chcę pisać o tym, że negatywne nastawienie do niczego dobrego nie prowadzi, że przyciąga ty...

Małe słówko na 2019 rok

One little word Czyli jedno małe słowo . Akcja, która znam z bloga Jest Rudo (swoją drogą polecam, jeśli lubisz oglądać ładne zdjęcia i/lub lubisz je robić). Pomysł jest banalnie prosty: na początku roku (np. w styczniu, cóż za zbieg okoliczności!) wybierz jedno słowo. Będzie Ci wskazywało drogę, którą będziesz podążać w tym roku. Coś jak motto, ale obowiązuje tylko rok, jest dużo krótsze i w związku z tym łatwo można je odnosić do wyborów i działań, które podejmujemy. Zacznijmy od rozliczenia się z przeszłością Zacząłem od zastanowienia się nad tym, co poszło rok temu nie tak. Czego mi brakuje. Co chciałbym zrobić w tym roku. Czym się kierować. I kiedy to rozkminiałem, przypomniało mi się coś z czasów, kiedy grałem w karciankę Magic: the Gathering . Każda (no, prawie) karta, poza opisaniem jej właściwości, była opatrzona krótkim tekstem odnoszącym się do świata MtG . Jedną z nich był, Ib Halfheart, gobliński taktyk . Jak łatwo możesz sobie wyobrazić, gobliny w żadnym uniwers...

Biedny Biały Kubek

Kiedy przeszło półtora roku temu zaczynałem pierwszą poważną pracę, musiałem zaopatrzyć się w niezbędnik każdego pracownika biurowego. Blok kartek, długopisy, taśmę klejąca i resztę biurowego tałatajstwa pobrałem z sekretariatu, ale nie samymi artykułami papierniczymi człowiek żyje!  Od czego zaczyna się dzień w biurze? No oczywiście, że od kawy! Już drugiego dnia przyniosłem swoją własną, prywatną, mieloną (a jak!) kawę. Pijam prawie wyłącznie czarną, więc do pełni szczęścia brakowało mi tylko, jak pewnie się domyślanie, kubka. Jak wspomniałem, to była moja pierwsza poważna praca, na dodatek w dużej, międzynarodowej firmie! Jakiż byłem przejęty! Jak Janusz na otwarciu Biedronki! Nie wiedziałem jeszcze, jaka atmosfera panuje w nowym miejscu pracy, więc wybrałem się do sklepu, w którym kupiłem kubek doskonały - ćwierć litra pojemności, by zbyt często go nie napełniać; grube ścianki, co by kawusia za szybko nie wystygła; szeroka po...

Jak dobrze, że już poniedziałek!

Po przeczytaniu tytułu na pewno część z Was wydała diagnozę: pogrzało go do reszty. Przecież poniedziałek oznacza, że trzeba iść do szkoły/pracy. Masa obowiązków, które wcale nie są przyjemne i najlepiej by było, gdyby nie trzeba było się uczyć i na dodatek każdy miał 15 dni płatnego urlopu w tygodniu, nie? Ano nie. Zasuwamy te 5 dni w tygodniu czekając na weekend. Bo wtedy w końcu sobie odpoczniemy. Wyśpimy się do południa, w sobotę imieninki/urodzinki albo inny melanż, w niedzielę znów odsypiamy. Jedni po imprezie, drudzy po graniu, jeszcze inni po całonocnym czytaniu (poważnie, to się zdarza!). I w którymś momencie przychodzi kac - niekoniecznie wywołany nadmiernym spożyciem alkoholu. Budzimy się z samego rana o 13, myśląc sobie - kuźwa mać. Za 8 godzin muszę kłaść się spać, bo jutro z rana trzeba iść do fabryki. Od tego trzeba odjąć czas na jedzenie, gotowanie, toaletę, kąpiel (niekoniecznie wszyst...